Czasami używasz wyrażenia „stare, ale jare”, choć nie do końca jesteś pewien, czy sięgasz po nie we właściwym kontekście? Tego rodzaju wątpliwości ma zapewne znacznie więcej osób – zwłaszcza młodych. W końcu niewiele z nich używa słowa: „jary” i jego wszelkich odmian na co dzień. Jeśli jednak chciałbyś być bardziej świadomym jego znaczenia, chętnie pomożemy Ci poszerzyć Twoją wiedzę w tym zakresie bez wygłaszania nudnego i niezrozumiałego wykładu, jak to często miało miejsce w czasach szkolnych, prawda? Zrobimy to szybko i jasno absolutnie dla każdego miłośnika językowych ciekawostek.
Zobacz: Bajo jajo co to znaczy – skąd ten mem?
Stare, ale jare co to znaczy?
Nie lubisz być „na czasie” z obowiązującym obecnie słownictwem, chętnie sięgając po zapomniane nieco wyrażenia? Nie tylko Ty lubisz podkreślać w ten sposób swoją duchową „starość”. Całkiem sporo osób wciąż chętnie wykorzystuje m.in. słownictwo typowe dla staropolski. Dzięki temu mogą nie tylko podkreślić swój dystans względem rówieśników, ale też pokazać, jak szerokim zasobem słów dysponują. Wyrażenie „stare, ale jare” bywa w tym bardzo pomocne, a zwłaszcza w sytuacji, gdy jest wykorzystywane w odpowiednich dla niego okolicznościach. Aby jednak lepiej zrozumieć jego znaczenie i wiedzieć, kiedy warto po nie sięgnąć, przenieśmy się najpierw w czasie.
Pobawmy się chwilę w profesora Miodka lub Bralczyka, sięgając do etymologii słowa „jary”. Jak się okazuje, przed wiekami oznaczało ono dosłownie „siany na wiosnę”. Przymiotnik ten pochodzi zaś od rzeczownika „jarz”, za pomocą którego dawniej określano jedną z pór roku – wiosnę. Okres ten nasi przodkowie nazywali właśnie „jarzą”, a zboża siane wraz z jej nadejściem – „jarymi”. Przymiotnik „jary” w staropolszczyźnie był znacznie częściej używany przez naszych dalekich przodków, niż ma to miejsce obecnie – jako synonim słów: „krzepki”, „jurny” czy „rozwiązły”. Jak więc teraz możesz się łatwo domyślić, mógł zostać użyty, aby wyrazić imponującą kondycję fizyczną osoby starszej. I dokładnie tak samo wygląda to obecnie.
Jeśli więc np. Twój dziadek znacznie przewyższa się pod względem liczby ukończonych lat, a mimo to cieszy się dobrym zdrowiem i jest w stanie bez problemu wykonywać różnego rodzaju ćwiczenia, śmiało możesz powiedzieć, że jest stary, ale jary. W ten sposób wyrazisz podziw dla jego kondycji. To jednak nie jedyna sytuacja, w której interesujące nas w tym miejscu wyrażenie bywa przydatne. Poniżej znajdziesz kilka przykładów jego użycia. Być może dzięki nim jeszcze lepiej zrozumiesz, kiedy warto zastosować opisywane określenie, by nie popełnić językowej wpadki.
Zobacz: Maknae – co to znaczy? Kto to?
Przykłady czegoś starego, ale jarego
„Stary, ale jary” może być nie tylko człowiek, ale np. maszyna. Gdy więc zauważysz na drodze zabytkowe auto, które jednak jest w stanie poruszać się po niej dość szybko i nie ulega żadnej awarii, śmiało możesz powiedzieć, że jest one stare, ale jare.
Wcześniej wspomnieliśmy, że dawniej „jary” był traktowany jako synonim przymiotnika „jurny”. Jeśli więc znasz osobę, która pomimo zaawansowanego wieku prowadzi bujne życie erotyczne, nie tracąc zainteresowania kobietami/mężczyznami, także śmiało możesz powiedzieć, że jest ona stara, ale jara.
Wiekowe, ale w dobrej kondycji bywają niekiedy również przedmioty. A skoro tak, np. zachowaną w świetnej formie książkę (niezależnie od jej treści) też możesz określić jako „starą, ale jarą”, jeśli należysz do grona osób preferujących używanie z nieco zapomnianych i niemodnych już wyrażeń.
Stare, ale jare bywają również m.in. piosenki, ubrania, zwierzęta, filmy, książki (tym razem pod kątem ich treści) czy różnego rodzaju urządzenia, a więc w zasadzie wszystko i każdy, co/kto pozostaje w dobrym stanie lub jest aktualne/y pomimo upływu lat.
Warto pamiętać też, że przymiotnik „stary” może zostać czasami użyty w stosunku do osoby, która potraktuje go jako przytyk do jej wieku. Lepiej więc nie sięgać po wyrażenia składające się z niego, jeśli nie mamy pewności, że zostanie uznane to jako np. żartobliwa ocena wyglądu czy stanu fizycznego drugiego człowieka. Po co bowiem tłumaczyć się z wypowiadanych przez siebie słów, skoro polszczyzna jest na tyle bogata w nie, że można swobodnie zastępować je zależnie od okoliczności?